21 września 2018

Ten piękny kawałek poetyckiej prozy autorstwa Bronki Nowickiej jest zarazem wzorcowym przykładem badania siebie, narzędzia introspekcji, służącego w tradycjach kontemplatywnych dociekaniu swojej prawdziwej natury.

Przyjrzyjmy się najpierw smutkowi – katalizatorowi całego „dziania się” dalej opisanego.
„Smutek mnie uczy, że służę do życia.”
Smutek jest tu więc przewodnikiem, pomagającym zrozumieć prawdziwą naturę rzeczywistości. Jest jednym z powszechnie doznawanych doświadczeń, prawdopodobnie nawiedzającym autorkę częściej niż inne odczucia. Można byłoby wybrać inną emocję – lęk, niepokój, radość – by w nią wejść i zaobserwować, czym jest, co się za nią kryje. Tego typu nastawienie do doświadczenia współczesny amerykański nauczyciel niedualizmu Adyashanti wiąże bezpośrednio z tzw oświeceniem: „Oświecenie lub przebudzenie jest jakby rozłupywaniem skorupy doświadczenia, penetrowaniem go wszerz i w głąb za pomocą intensywnej uwagi, skoncentrowanej na chwili obecnej doświadczania.” (The Most Important Thing).
W ten sposób doświadczanie smutku staje się przewodnikiem Bronki Nowickiej ku epifanii dnia codziennego. Pojawia się odczucie ciała uruchamianego przez bodźce i myśli, żyjącego własnym rytmem, nadanym mu przez naturę. „Włosy rosną bez twojej pomocy, samo się oddycha i samo śpi, oczy wiedzą, co zrobić, żeby się zamknąć.”
Czy jest potrzebne jakieś zarządzające „ja”, ten fantom utkany z myśli, z którym najczęściej się utożsamiamy? „W zasadzie jesteś sobie potrzebna prawie do niczego.”
Jak bardzo te zdania pobrzmiewają Edwardem Stachurą, którego niedawno nasz blog przypomniał! Jakby pochodziły ze zbioru opowiadań „Się”. Nie chcę tu pisać o wpływie Stachury na twórczość Nowickiej, niech zajmują się tym badacze literatury, specjaliści od komparatystyki. Wskazuję na te podobieństwa, bo wynikają one z tego samego wglądu w rzeczywistość niedyskursywną, pozaumysłową. Wszystko dzieje „się” samo, nie ma żadnego „ja”, które za tym dzianiem się stoi. Znika fantom „ja” a zarazem nastaje kres tak sugestywnie dojmującego poczucia oddzielenia od świata. Buddyjska anatta (nie-ja w jęz. pali), inaczej, stachurowy człowiek-nikt przeziera przez ten wiersz pisany prozą przez człowieka-ja, wspaniałą poetkę, „Bronkę Nowicką”.
„Kiedy tak siedzę, widok całymi godzinami używa mnie do patrzenia.”
Widok, patrzenie i patrzący to przecież jedno.

Wiersz pochodzi z tomiku „Nakarmić kamień” (wyd. Biuro Literackie) uhonorowanego w 2016 roku Nagrodą Nike.